- Kategorie:
- Chambéry.5
- Miasto.57
- ot, tam gdzieś.41
- Wielkopolski PN.39
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012Kategoria ot, tam gdzieś, Miasto
Wycieczka opisywana bardzo retrospektywnie, ale z najwieksza dokladnoscia;)
Jeden z ostatnich dni w Polsce. Piekne sloneczko, jedna z ostatnich przejazdzek na mojej Rowerze przed ulotnieniem sie z Polski na rok. Pojechalam sobie do Poznania wzdluz Warty, odprezyc sie po wielkim pakowaniu. Jechalam szybko. TAM. Powrotnie tez szybko, ale tylko do pewnego momentu. A tym momentem bylo zauwazenie przeze mnie dwoch przystojnych biegaczy. Z ktorych jeden, jak stwierdzilam po blizszym przyjzeniu sie, jest instruktorem w oim ulubionym klubie sportowym w Poznaniu. I coz... Zagapilam sie. Akurat jak ich wyprzedzalam, akurat na (!) dziesieciometrowym kawalku betonu! 10m betonu. Z porozbijanym na nim szklem. No i gleba. Mocna. Wpadlam w poslizg, uderzylam kolanem bolesnie o beton. I w kilku miejscach zdarlam skore. I jakos cala sie zaplatalam w rower. Po odplataniu sie przyszlo do ogladania strat - po tym jak stwierdzilam ze moge sie ruszac bez wiekszych problemow, na ciagle drzacych nogach wstalam, przyjrzalam sie Rowerze. Uszlo, kilka zadrapan, przekrzywiona kierownica, obrocony rog... Nic wielkiego. Odprostowalam co moglam, wskoczylam na Rowere i pomknelysmy dalsze 10 km do domu. Ale na tym nie koniec. Kolano podczas jazdy caly czas podrazniane przez (juz rozdarta) nogawke spodni dawalo o sobie znac cala droge. Ale najciekawszy widok byl juz po zdjeciu spodni - nie dosc za pol nogi zakrwawione to jeszcze spuchniete trzykrotnie. Opuchlizna utrzymala sie jeszcze kolejne 2 tygodnie, bol przez tydzien, blizne mam juz ktorys miesiac. Jest styczen 2013.
Jeden z ostatnich dni w Polsce. Piekne sloneczko, jedna z ostatnich przejazdzek na mojej Rowerze przed ulotnieniem sie z Polski na rok. Pojechalam sobie do Poznania wzdluz Warty, odprezyc sie po wielkim pakowaniu. Jechalam szybko. TAM. Powrotnie tez szybko, ale tylko do pewnego momentu. A tym momentem bylo zauwazenie przeze mnie dwoch przystojnych biegaczy. Z ktorych jeden, jak stwierdzilam po blizszym przyjzeniu sie, jest instruktorem w oim ulubionym klubie sportowym w Poznaniu. I coz... Zagapilam sie. Akurat jak ich wyprzedzalam, akurat na (!) dziesieciometrowym kawalku betonu! 10m betonu. Z porozbijanym na nim szklem. No i gleba. Mocna. Wpadlam w poslizg, uderzylam kolanem bolesnie o beton. I w kilku miejscach zdarlam skore. I jakos cala sie zaplatalam w rower. Po odplataniu sie przyszlo do ogladania strat - po tym jak stwierdzilam ze moge sie ruszac bez wiekszych problemow, na ciagle drzacych nogach wstalam, przyjrzalam sie Rowerze. Uszlo, kilka zadrapan, przekrzywiona kierownica, obrocony rog... Nic wielkiego. Odprostowalam co moglam, wskoczylam na Rowere i pomknelysmy dalsze 10 km do domu. Ale na tym nie koniec. Kolano podczas jazdy caly czas podrazniane przez (juz rozdarta) nogawke spodni dawalo o sobie znac cala droge. Ale najciekawszy widok byl juz po zdjeciu spodni - nie dosc za pol nogi zakrwawione to jeszcze spuchniete trzykrotnie. Opuchlizna utrzymala sie jeszcze kolejne 2 tygodnie, bol przez tydzien, blizne mam juz ktorys miesiac. Jest styczen 2013.
Dane wycieczki:
20.00 km (10.00 km teren) czas: 01:00 h avg:20.00 km/h
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!